Przejdź do głównej zawartości

Doceniasz moją twórczość?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

#30 „Waitress”. Nowy rozdział w historii Teatru ROMA

  

Zacytuję jedną z piosenek musicalu - „wszystko się zmienia”... Po obejrzeniu „Waitress” w reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego mam wrażenie, że przede wszystkim zmienia się Teatr Muzyczny ROMA w Warszawie. Dla mnie to jest całkowicie nowa Roma!... 

    NIE MASZ CZASU NA CZYTANIE? POSŁUCHAJ TEJ RECENZJI. NOWY ODCINEK PODCASTU JEST NA:  SPOTIFYYOUTUBEAPPLE PODCAST, ANCHORGOOGLE PODCAST

   Na teatralną scenę trafił musical, który nie tylko bawi i wzrusza, nie tylko zachwyca choreografiami, scenografią, wokalnym i aktorskim rzemiosłem. To musical, który przede wszystkim mówi, mówi współczesnym językiem, mówi o współczesnych problemach, które nie są jedynie tworem wyobraźni autora libretta. Popularne stwierdzenie: „życie pisze najlepsze scenariusze” bardzo trafnie określa wrażenia i emocje, z którymi wychodzi się z teatru po obejrzeniu „Waitress”. To spektakl zdecydowanie dla dorosłego widza. Teatralna scena staje się lustrzanym odbiciem życia. I nie jest to zabawne, krzywe zwierciadło.  „Waitress” jest intymne, zagląda w bardzo osobiste obszary życia głównej bohaterki, kelnerki Jenny. „Waitress” jest intymne, w doświadczeniu czego pomagają aktorzy. Minimalistyczna scenografia bez ledowych ekranów oraz gra świateł pozwalają zapomnieć, że to duża scena Teatru Roma, gdzie jeszcze niedawno zbudowany były monumentalny światy „AIDY”, gdzie lądował gigantyczny samolot „Pilotów” i gdzie kilkanaście lat temu odbywał się wielki bal u „Upiora w operze”. 

     Czemu na to zwracam uwagę?  Kilka lat temu, gdy dyrektor Kępczyński rozpoczynał starania o licencję na ten tytuł, planowano, że „Kelnerka” grana będzie na Novej Scenie ROMY, w sali liczącej niewiele ponad 150 miejsc. Jeśli oglądaliście tam  musical „Once” przyznacie z pewnością, że dosłowna, wręcz fizyczna bliskość bohaterów tamtego spektaklu, pozwalała jeszcze bardziej dotknąć ich życia, które pokazywał musical „Once”. Jestem przekonany, że gdyby nie pandemia musical „Waitress” trafiłby właśnie na Novą Scenę, gdzie w niewielkiej przestrzeni intymność „Kelnerki” mieszałaby się z intymnością widzów, poruszając jeszcze bardziej...

   „Waitress” nie będzie hitem jak „Mamma Mia” czy „Deszczowa piosenka”. Ale sądzę, że po blisko 23 latach swojej pracy czy raczej musicalowej edukacji Polaków, dyrektor ROMY Wojciech Kępczyński, ma absolutne prawo pokazać nam coś tak wyjątkowego, a jednocześnie nieoczywistego jak musical „Waitress”. Jestem pewien, że widzowie, których wychował sobie Kępczyński, to już dojrzali odbiorcy, gotowi na doświadczanie inteligentnego musicalu, stworzonego na bazie najlepszych składników: ambitnej muzyki, genialnych tekstów, czasami niegrzecznego dowcipu, łez, romansu, może odrobiny poetyckości. Wszystko to w idealnych proporcjach połączonych z tym, co w Teatrze Roma najcenniejsze. To aktorki i aktorzy. 


  „Waitress” obejrzałem 8 czerwca i pozwólcie, że odniosę się do obsady z tego dnia, choć nie ukrywam, że szalenie ekscytujące może okazać się zobaczenie wszystkich obsad. Zwłaszcza gdy mowa o odtwórczyni głównej bohaterki Jenny. Na pokazie prasowym we fragmentach widziałem Agnieszkę Przekupień wykonującą song „Miałam jej twarz” oraz Monikę Walter w mojej ulubionej piosence „Niedobry pomysł”. Podczas oglądanego w całości musicalu to Zofia Nowakowska stworzyła dla mnie Jennę z jej radościami, smutkami, z jej odwagą, z jej determinacją. Od samego początku jej Jenna, angażuje mnie w swoje życie... Może to zasługa skromnego makijażu, może to zasługa prostej fryzury, ale stworzona przez Nowakowską Jenna jest bardzo prawdziwa. Szczera.  Aktorka - granej postaci - dała z siebie dużo więcej niż tylko ogromny talent aktorski i wokalny. Skoro mowa o głosie - miałem wrażenie, że to musical napisany dla Nowakowskiej. Rola Jenny jest jak otwarcie nowego rozdziału dla tej aktorki, mającej na swoim koncie role w „Mamma Mia”, „Pilotach” czy „Aidzie”. 

  Zachwyciły mnie także pozostałe kelnerki, przyjaciółki Jenny. Becky zagrana przez Agatę Walczak jest mądra, dojrzała. Aktorsko szalenie swobodnie, a zarazem z klasą stworzona postać. Po wspaniałej roli w musicalu „Hairspray” w Teatrze Muzycznym w Gdyni, Walczak debiutuje na deskach Romy. I jest to najlepszy start jaki można sobie wyobrazić. Ewa Kłosowicz - niezapomniana Esmeralda w "Notre Dame de Paris" dostała do zagrania bardzo charakterystyczną postać Dawn i... muszę przyznać, że szansa na stworzenie tej postaci mistrzowsko została wykorzystana. 

   A teraz coś o mężczyznach. Janek Traczyk i jego doktor Pomatter to dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie. W końcu fantastyczna gra aktorska, kreacja z pazurem, z dużym poczuciem humoru, a jednocześnie niesamowitym dystansem do postaci. Wokalnie – jak zawsze – Traczyk czaruje głosem. Scena na przystanku autobusowym Traczyka i Nowakowskiej jedna z piękniejszych. Zwróćcie uwagę na zmysłowe wykonanie „Niedobrego pomysłu”.  

   Paweł Mielewczyk jest świetny w roli złego męża głównej bohaterki, mimo mrocznych stron tej postaci, gdy bierze do ręki gitarę i zaczyna śpiewać, na chwilę budzi wiarę w człowieka. Ale tylko chwilę. Do czasu. Bo niszczenie życia Jenny przychodzi mu równie łatwo jak rozbicie gitary. Znajomi, z którymi oglądałem "Waitress" szczególnie upatrzyli sobie tego chłopaka z inhalatorem, Spoxa granego przez Wiktora Korzeniowskiego. Ileż radości daje oglądanie tego aktora, tworzącego bardzo sympatyczną postać! A propos Spoxa... nie macie wrażenia, że zdradza tytuł następnej premiery w Teatrze ROMA? 

  „Waitress” to niezwykłe doświadczenie musicalowe. Warto to przeżyć. Na koniec wrócę jeszcze raz do zdania, które padło kilka wierszy wyżej.  Życie pisze najlepsze scenariusze. Teatr ROMA ma odwagę pokazać je na scenie.


O przygotowaniach do musicalu "Waitress" może posłuchać również w 25 odcinku podcastu Musicalowe Info.  Znajdziesz go SPOTIFY, YOUTUBE, APPLE PODCAST, GOOGLE PODCAST, ANCHOR,  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#45 „Cium, cium. Mniam, mniam”. „Piękna Lucynda” w Toruniu.

„Piękna Lucynda” Mariana Hemara w reżyserii Tomasza Czarneckiego to najgorętsza premiera sezonu. Blisko dwie godziny bawiącego do łez humoru, wciągających, rytmicznych dialogów, cudownej, archaicznej polszczyzny oraz oryginalnej, doskonałej muzyki. Całość uwodzi widza wyrafinowaną, zmysłową formą i pierwszorzędnym warsztatem aktorskim wszystkich artystów! A wciąż aktualny w treści Hemar serwuje publice zachwycającą komedię muzyczną, w której bawi się gatunkami: operetką, wodewilem, kabaretem. „Piękna Lucynda” to wspaniała historia o miłości. O dylematach z nią związanych. No cóż... „Cium, cium. Mniam, mniam” - jest pysznie i smakowicie w Teatrze Muzycznym w Toruniu.      Nie masz czasu na czytanie posłuchaj moich wrażeniach ze spektaklu w kolejnym odcinku podcastu na SPOTIFY , YOUTUBE , APPLE PODCAST którego gośćmi są: Anna Wołek , dyrektor Teatru Muzycznego w Toruniu, Tomasz Czarnecki reżyser spektaklu, Michał Cyran choreograf oraz Paulina Grochowska - Stekla , który przygotowała

#29 Toruń. Tu "Przyjaciół" masz!

  Popremierowo o najnowszej produkcji Kujawsko-Pomorskiego Teatru Muzycznego w Toruniu o musicalu "Friends! The Musical Parody" w reżyserii Agnieszki Płoszajskiej.     Z tego odcinka dowiecie się jak chodzi się w czarnych, obcisłych spodniach, opowiemy także, kto w musicalu wystąpił w roli... drobiu. W tym odcinku będą prawdziwe wzruszenia, a obok artystów i realizatorów spektaklu rozmawiać będziemy z... Rachel (tak, tą Rachel). Zdradzi nam przepis na ciasto. Sporo ostatnio wypieków w musicalach w "Kelnerce" są tarty, w "Błękitnym Zamku" apetyczny tort. A w musicalu "Friends"...          TEN TEKST ORAZ POPREMIEROWY REPORTAŻ POSŁUCHASZ TUTAJ      Na początek przyznam się do czegoś: nigdy nie oglądałem serialu "Przyjaciele". Nie znając postaci, nie znając relacji między nimi obejrzałem musical będący parodią serialu. I tu zaskoczenie!!! Świetnie się bawiłem. Postaci są na tyle solidnie budowane w musicalu, że nawet bez dodatkowej wiedzy z

#43 Kilkaset kroków w szpilkach. „Tootsie” w Teatrze Rozrywki w Chorzowie

      Dorothy Michaels wiedziała coś, czego nie wiedział Michael Dorsey. Ja po obejrzeniu musicalu „Tootsie” też wiem, coś czego Wy jeszcze nie wiecie, a być może wciąż zastanawiacie się czy wybrać się do Teatru Rozrywki. (for. A. Wacławek)     Tomasz Wojtan - grający głównego bohatera / główną bohaterkę musicalu „Tootsie” w reżyserii Magdaleny Piekorz - dołącza do mojego prywatnego panteonu najlepszych aktorów grających damskie role (Eugeniusz Bodo, Adolf Dymsza, Wojciech Pokora, Dustin Hoffman, Tony Curtis). Premiera w Teatrze Rozrywki w Chorzowie to bawiąca do łez komedia w doskonałym przekładzie Daniela Wyszogrodzkiego, wspaniałe aktorstwo, fantastycznie zagrana muzyka, scenograficzno-techniczny majstersztyk i choreografie, od których nie można oderwać wzroku .       Tym razem dzielę się z Wami wrażeniami z musicalu, po którym wiele się nie spodziewałem, a który stał się dla mnie bardzo satysfakcjonującym odkryciem kończącego się sezonu. Mój brak oczekiwań wynikał głównie z pewn