Przejdź do głównej zawartości

Doceniasz moją twórczość?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

#42 Złapali mnie, bo potrafią (robić musicale)

 

Fot. Justyna Tomczak TM Łódź


„Złap mnie, jeśli potrafisz” („Catch me, if you can”) w reżyserii Jakuba Szydłowskiego w Teatrze Muzycznym w Łodzi to zmysłowe, olśniewające rewiowym rozmachem choreografie, muzyka, w której zakochujesz się od pierwszego usłyszenia i cukierkowo-słodkie kostiumy. Ale przede wszystkim wybitne aktorstwo łączące w sobie komedię i dramat z domieszką ekscytującego tańca. 

WŁĄCZ PODCAST, w którym nie tylko opowiadam o moich wrażeniach. Posłuchaj rozmów z Karolem Drozdem (Frank), Jarkiem Oberbkiem (Carl) i Joanną Gorzałą (Brenda).  SPOTIFY, APPLE PODCAST, GOOGLE PODCAST oraz YOUTUBE.

„Złap mnie, jeśli potrafisz” musical - na podstawie filmu o tym samym tytule z gwiazdorskim kreacjami Toma Hanksa i Leonardo DiCaprio – to opowieść rodem z dziecięcej zabawy w policjantów i złodziei. Opowieść o nieustępliwym agencie FBI Carlu („ruszyć będę rad, za chłopakiem, co zostawia tylko trop”), który z miłości do swojej pracy („kocham tę robotę”), skłonny jest poświęcić każdą chwilę swojego życia („przestępczość nie robi sobie wolnego”). Jego poświęcenie chwilami graniczy z obsesją ( „On jest jak łupież, nie mogę pozbyć się go z głowy”). 

Z drugiej strony mamy łaknącego przygód 16-letniego Franka, który chce „w obcej skórze żyć” i który bezproblemowo nabierając ludzi, staje się pilotem, lekarzem, prawnikiem. Frank nazywany przez dziennikarzy Latawcem, czerpie niesamowitą satysfakcję ze swojego dzieła - „Latawiec – to brzmi jak super-bohater!”

Ale obaj szybko zaczynają wychodzić ze swej roli. Samotność i wyobcowanie zbliżają ich do siebie. Tradycją stają się ich telefoniczne rozmowy w wigilijny wieczór. „Tak wiele losów znam, ten jeden coś jest wart” -  przekonuje Carl, by w finale przyznać, że obu „skazano na siebie”. Nie bez powodu panowie potrafią zaśpiewać sobie „I got you under my skin” Sinatry. I co najważniejsze szereg zdarzeń doprowadza młodego Franka do stwierdzenia, że „chce pełnią życia żyć, a nie tylko role grać, ani w kulisach stać”. (Czyż nie jest to marzenie każdego?)

W roli Franka, który opowiada „kim jest, co zrobił i dlaczego to zrobił” obejrzałem Karola Drozda. Śmiem twierdzić, że to jedna z jego najlepszy ról. Nie tylko dlatego, że wymaga sporego wysiłku wokalnego (genialnie wykonane „Już czas”, „Pod niebem” czy „Jak w telewizorze”). Drozd pokazuje jak umiejętnie odnajduje się w roli narratora, ale i emocjonalnie potrafi zaangażować się w swoją postać. Szczególnie widać to w scenach z ojcem Frankiem Seniorem, który dla swojego syna była „Sinatrą, Jezusem i Kennedym”, który uważał że, „rodzina zasługuje na to, co najlepsze”. To najpiękniejsze momenty tego spektaklu. Sądzę, że to również ogromna zasługa Pawła Erdmana. Jest w zagranej przez niego postaci tyle ciepła, tyle ojcowskiej miłości, troski... I do tego jeszcze ten głos Erdmana. 

Ale to Jarosław Oberbek grający agenta Carla był dla mnie ogromnym zaskoczeniem i odkryciem łódzkiej obsady musicalu „Złap mnie, jeśli potrafisz”. Cudownie opowiedziana aktorsko postać! To był stuprocentowy Carl Jarka Oberbka, z całym jego wewnętrznym światem.  Absolutna świadomość postaci, zagrana i zaśpiewana z niesamowitym szacunkiem dla tekstu i muzyki. Scena w hotelu i song „Komiksy trzy, Playboye dwa” bardzo mnie poruszyła.

Drugi akt musicalu przyniósł długo wyczekiwane solowe wykonania pań. Na songi matki Franka oraz jego narzeczonej Bredny czekałem z niecierpliwością. Anna Gigiel jako Paula Abagnale w utworze „Po co ten dystans” ma w sobie tyle wdzięku! Joanna Gorzała (która zadebiutowała na łódzkiej scenie rolą Kim w „Miss Saigon”) jako Brenda wnosi do swojej postaci to, co najcenniejsze: niesamowity talent wokalny i... młodość. Gdy w „Wysoki lot” śpiewa o swoim ukochanym Franku: „Prawdziwą twarz poznałam tylko ja”, a chwilę potem „Ja będę twym alibi, leć, leć do gwiazd” to nie mam powodu by nie wierzyć w szczerość granej przez nią postaci. Bardzo wzruszający moment spektaklu. 

Jestem pełen uznania dla reżysera Jakuba Szydłowskiego. Musicalem „Pretty Women” zabrał nas na filmowy plan. Tym razem sadza nas przed telewizorem z amerykańskimi kanałami lat 60-tych ubiegłego wieku. Poczułem się „złapany”! Pamiętam jak w moim domu czarno-biały odbiornik zastąpił Rubin wyświetlający świat w kolorze. To uczucie wróciło podczas musicalu „Złap mnie, jeśli potrafisz”. 

Kolorami tęczy mienią się kostiumy zaprojektowane przez Zuzannę Markiewicz i to już od pierwszego utworu „Jak w telewizorze” , a potem jest już tylko tylko lepiej - stroje, kapelusze zwracają uwagę i przyciągają wzrok! Piękne prążki, tarcze strzeleckie, cudowne sukienki i kamizelki we wzory z kuchennych fartuszków w „Rodowe drzewo” i zjawiskowa, barwna suknia Pauli w II akcie przyprawiająca o ekscytację! Dodam, że nie znam się na modzie, ani na damskich garderobach, ale projekty Markiewicz na długo zostają w pamięci. Podobny zachwyt przeżywałem, gdy zobaczyłem suknię Ellen w „Miss Saigon” dwa lata temu.  

Scenografia Mariusza Napierały pozostawia sporo miejsca dla wyobraźni widza. Poza rewiowymi schodami, szczególnie spodobał mi się górny poziom, na którym „pojawiło się” wnętrze pociągu, pokazano fragment z filmu o lekarzach, czy fantastycznie oddano „świąteczną atmosferę” stworzoną przez zespół w „Gwiazdce a la Phil Spector”, by chwilę później pozwolić nam zaglądać „przez okno” do świątecznych domów. 

Przyznaję, że ponownie jestem usatysfakcjonowany choreografią (z doskonałymi rewiowymi wtrąceniami) stworzoną przez duet Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka. Te dwa nazwiska to gwarancja tanecznej doskonałości, a co za tym niesamowitego wysiłku dla zespołu na scenie. Mój ulubiony moment spektaklu to „Po co ten dystans” w wykonaniu Anny Gigiel z towarzyszeniem trzech tancerzy. Choreografia jest jakby przypadkowa, wykonana jakby od niechcenia, ale szalenie przemyślana, zmysłowa. 

No i muzyka Marca Sheimana wykonywana przez muzyków pod dyrekcją Krzysztofa Brzezińskiego. Ależ to było wspaniałe!!!  Zaledwie minutowy utwór rozpoczynający II akt spektaklu mógłby dla mnie trwać bez końca - to brzmienie smyczków i trąbek przyprawiało o dreszcze. Muzyczne skarby odkrywałem również w momentach, gdy muzyka była jedynie ilustracją dla sceny, np. w biurze FBI. Cudownie zrobiło się w „Wysoki lot”, gdy pojawiło się brzmienie (jak z) organów Hammonda! 

Danielowi Wyszogrodzkiemu słowa uznania należą się za świetny przekład i moje ulubione wstawki np. o ministrze zdrowia, czy telewizji publicznej ;-)  I cały czas się zastanawiam czy „To był dobry lekarz. Wypełniał dokumenty na czas!” też było w oryginalnym libretcie? Bo brzmi bardzo swojsko...

Zapraszam i gorąco polecam „Złap mnie, jeśli potrafisz” w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Informacji o obsadzie i realizatorach oraz dostępnych biletach wypatrujcie na stronie teatru.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#45 „Cium, cium. Mniam, mniam”. „Piękna Lucynda” w Toruniu.

„Piękna Lucynda” Mariana Hemara w reżyserii Tomasza Czarneckiego to najgorętsza premiera sezonu. Blisko dwie godziny bawiącego do łez humoru, wciągających, rytmicznych dialogów, cudownej, archaicznej polszczyzny oraz oryginalnej, doskonałej muzyki. Całość uwodzi widza wyrafinowaną, zmysłową formą i pierwszorzędnym warsztatem aktorskim wszystkich artystów! A wciąż aktualny w treści Hemar serwuje publice zachwycającą komedię muzyczną, w której bawi się gatunkami: operetką, wodewilem, kabaretem. „Piękna Lucynda” to wspaniała historia o miłości. O dylematach z nią związanych. No cóż... „Cium, cium. Mniam, mniam” - jest pysznie i smakowicie w Teatrze Muzycznym w Toruniu.      Nie masz czasu na czytanie posłuchaj moich wrażeniach ze spektaklu w kolejnym odcinku podcastu na SPOTIFY , YOUTUBE , APPLE PODCAST którego gośćmi są: Anna Wołek , dyrektor Teatru Muzycznego w Toruniu, Tomasz Czarnecki reżyser spektaklu, Michał Cyran choreograf oraz Paulina Grochowska - Stekla , który przygotowała

#29 Toruń. Tu "Przyjaciół" masz!

  Popremierowo o najnowszej produkcji Kujawsko-Pomorskiego Teatru Muzycznego w Toruniu o musicalu "Friends! The Musical Parody" w reżyserii Agnieszki Płoszajskiej.     Z tego odcinka dowiecie się jak chodzi się w czarnych, obcisłych spodniach, opowiemy także, kto w musicalu wystąpił w roli... drobiu. W tym odcinku będą prawdziwe wzruszenia, a obok artystów i realizatorów spektaklu rozmawiać będziemy z... Rachel (tak, tą Rachel). Zdradzi nam przepis na ciasto. Sporo ostatnio wypieków w musicalach w "Kelnerce" są tarty, w "Błękitnym Zamku" apetyczny tort. A w musicalu "Friends"...          TEN TEKST ORAZ POPREMIEROWY REPORTAŻ POSŁUCHASZ TUTAJ      Na początek przyznam się do czegoś: nigdy nie oglądałem serialu "Przyjaciele". Nie znając postaci, nie znając relacji między nimi obejrzałem musical będący parodią serialu. I tu zaskoczenie!!! Świetnie się bawiłem. Postaci są na tyle solidnie budowane w musicalu, że nawet bez dodatkowej wiedzy z

#43 Kilkaset kroków w szpilkach. „Tootsie” w Teatrze Rozrywki w Chorzowie

      Dorothy Michaels wiedziała coś, czego nie wiedział Michael Dorsey. Ja po obejrzeniu musicalu „Tootsie” też wiem, coś czego Wy jeszcze nie wiecie, a być może wciąż zastanawiacie się czy wybrać się do Teatru Rozrywki. (for. A. Wacławek)     Tomasz Wojtan - grający głównego bohatera / główną bohaterkę musicalu „Tootsie” w reżyserii Magdaleny Piekorz - dołącza do mojego prywatnego panteonu najlepszych aktorów grających damskie role (Eugeniusz Bodo, Adolf Dymsza, Wojciech Pokora, Dustin Hoffman, Tony Curtis). Premiera w Teatrze Rozrywki w Chorzowie to bawiąca do łez komedia w doskonałym przekładzie Daniela Wyszogrodzkiego, wspaniałe aktorstwo, fantastycznie zagrana muzyka, scenograficzno-techniczny majstersztyk i choreografie, od których nie można oderwać wzroku .       Tym razem dzielę się z Wami wrażeniami z musicalu, po którym wiele się nie spodziewałem, a który stał się dla mnie bardzo satysfakcjonującym odkryciem kończącego się sezonu. Mój brak oczekiwań wynikał głównie z pewn